czwartek, 17 lipca 2014

O paru ostatnich miesiącach : ) szok nie tylko dla mnie ;)

Dzisiaj mamy 17 Lipca. I tak zleciał rok szkolny, a wraz z nim dni mojego związku .
23 lipca będzie już 8 miesięcy razem . < 3 Jakoś to wszystko tak szybko zleciało... Mimo tych nerwów... Kiedyś napisał mi, że taka kłótnia w związku udowadnia, że pomimo jej jesteśmy razem i to dowód na to, że się kochamy, a było to w tamtym roku, w wrześniu. Mogłam zapisać sobie tego sms' a i wpisać na bloga.
  Co z ćwiczeniami, które tak zawzięcie wykonywałam ? No cóż, zdarzają się różne rzeczy .
 Ten post wiele dla mnie znacz, gdyż postanowiłam opisać to, co spotkało mnie przez te parę miesięcy.
Od 14 lutego po udanych  walentynkach z moim chłopakiem układało się nam dość normalnie jak w każdym związku dopiero dwa tygodnie po tym wszystkim zaczęły boleć mnie piersi. Były coś bardzo nadwrażliwe. Uznałam, że to nic szczególnego. Wmawiałam sobie, że może źle spałam. Następnie bóle głowy, osłabienie, zachcianki i brak miesiączki. Takie zebrane objawy mnie zaniepokoiły, więc co mi zostało ? Najpierw test, a potem lekarz.
13 Marca idąc z przyjaciółką do ginekologa dowiedziałam się, że w moim brzuszku powstaje nowe życie. Maleńka kropeczka ukazana na monitorze ma obecnie 24 tygodnie :)
Na samym początku obydwoje się bardzo denerwowaliśmy. Co teraz będzie , jak to powiemy rodzicom, jak sobie z tym wszystkim poradzimy , a co z moją nauką ?
Filip bardzo nerwowo podchodził do tego wszystkiego... 
Przez marzec i cały kwiecień rozmyślałam nad tym kiedy powiemy o tym moim rodzicom... Naprawdę nie było łatwo. Pomiędzy nami też się zbytnio nie układało... Dopiero po czasie zrozumiałam, że to spadło na niego jak grom z jasnego nieba. Młody chłopak nagle się dowiaduje, że zostanie tatą. No ale co ze mną ? Czy mi było tak łatwo ? Nie. Byłam bardzo poddenerwowana ze względu na to , że nie umiał ze mną rozmawiać, przez te km, brak kontaktu fizycznego było mi bardzo ciężko. Bałam się, że jednak nie będzie chciał tego dziecka, nie jedna przepłakana noc nad rozmyślanie, czy zostanie ze mną pomimo tego, co nas spotkało, czy się rozstaniemy, czy znajdzie sobie kogoś innego, myśli, że zostanę z tym wszystkim sama..
Czemu miałam takie myśli ?
To moi drodzy nie jest przyzwyczajenie, a raczej strach pozostania samą...
Jak można spodziewać się dziecka i nawet normalnie nie odwiedzać swojej kobiety tylko wymawiać się tym, że ciągle się opija dziecko ?
Długo nie mogłam się doczekać szczerej rozmowy. Dopiero kiedy jego rodzice już wiedzieli tak samo jak następnie moi powolutku zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Chociaż byłam naprawdę nieznośna. Nie raz pisałam mu to, co mi grubo siedziało na myśli, nawet czasami, że zaczyna mi się wydawać, że mnie nie kocha i przestaje mu zależeć... Naprawdę to, co jest teraz, a było przedtem to naprawdę podziw.
Ale teraz z dnia na dzień polepsza się . Ma swoje zachwiania, ale stara się pokazać, że chce się zmienić.  Nadal jestem strasznie wkurzająca, nieznośna nerwy same siedzą we mnie.
Kogo by nie denerwowało siedzenie w domu z młodszą siostrą i latanie z kuchni do pokoju po to, by tylko zrobić na nowo porządek ?
Choć szczególnie nadal myślę nad całym Sunrise'm ...
Tu nie ma nic związanego z zaufaniem. To po prostu strach co się może stać... No cóż...
Od 09.07 do 15.07 spędziłam wakacje u niego.Ciągłe grillowanie, jakaś "rozrywka" była jak
by nie patrząc.

No tak. Gorąco, duszno i nie ma co robić. Ciągłe sprzątanie, czytanie książek i oglądanie tv. Przynajmniej tym człowiek się może zająć. Jeszcze do końca wakacji trochę zostało, więc zawsze jeszcze coś można wymyślić na spontanie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz