,,Ludzie boją się śmierci bardziej nawet niż bólu.
To dziwne, że się jej boją.
Życie boli dużo bardziej niż śmierć.
W momencie śmierci, ból się kończy.
Więc, koniec to chyba twój przyjaciel."
- A jeżeli po śmierci jest nic? Zwyczajna nicość?
,,bo ktoś kiedyś powiedział, że lepszy jest największy ból niż uczucie nicości."
Czasami są takie wieczory, w których sama się gubię w sobie. Siadam przed laptopem, wchodzę na gg i czekam. Czekam, aż napisze. Za ten czas zastanawiam się nad tym czy dzisiaj może być inaczej. Czy akurat to w końcu ten dzień kiedy od początku naszej rozmowy po między nami będzie wszystko w porządku. Czy po upływie kilku minut z szczerym sercem, sumieniem, uczuciami wreszcie powie - Coś Ci powiem. W pewnych momentach tak mi działałaś na nerwy, że miałem ochotę Cię zablokować w ogóle usunąć z mojego życia, Twoja zazdrość doprowadzała mnie do nerwów.. ale wiesz Martuś jednak ja nie umiem tak po prostu tego zrobić i odejść... nigdy nie umiałem. W pewnych momentach brakowało mi niektórych Twoich specyficznych słów, gestów, wygłupów, uśmiechu, nawet tych Twoich puknięć dłonią w moje udo kiedy Cię wkurzałem specjalnie mówiąc do Ciebie ' Blondynka' 'Blondi'... Zawsze mi zależało... Nawet i teraz... Tylko wiesz nie mogłem Ci tego powiedzieć, gdyż nie byłem na to gotowy.. Coś mi na to nie pozwalało... Chciałbym Cię znów tulić w moich ramionach, usłyszeć bicie Twojego serca, dotknąć Twych dłoni, spojrzeć Ci głęboko w oczy i wyszeptać Ci w usta słowo na które tak długo czekałaś ' Przepraszam'... - lecz to tylko głupie, nic nie warte wyobrażenia o nie realnym świecie...
I znów jest tak, że pisze i znowu coś muszę powiedzieć nie tak, co go zdenerwuje. Nie łatwo mi jest panować nad sobą. Tak czasami miałabym ochotę mu powiedzieć co tak naprawdę mi leży na sercu, co tak naprawdę od niego oczekuje, spytać się co tak naprawdę we mnie Go denerwuje, ale to nie ma w ogóle jakiegokolwiek sensu. Czemuż bym miała znowu powtarzać w większości to co mu mówiłam przez cały czas, zadawać pytania choć wiem, że i tak nie uzyskam odpowiedzi.
Nadaremnie ...
Ciągle mi Go brakuje, lecz on tego nie rozumie. Często zaczynam się zachowywać jak małe dziecko, które jest bezsilne na to co się stało. Siadam i płaczę. Po pewnym czasie to przechodzi do czasu kiedy Go znów nie zobaczę.
Pewnymi chwilami lubię gdybać. Gdybanie jest niewiedzą, której czasami potrzebuję. Ale po czasie gdybanie zamienia się w bezsilności, a bezsilność w łzy, a potok łez w ciszę. I kółko zatacza się od początku. ...