czwartek, 23 stycznia 2014

Życie i ludzie.

Ludzie odchodzą dosyć szybko, choć nawet możemy się tego nie spodziewać.
Dzisiaj jesteśmy, a jutro może nas już nie być.
Właśnie takie jest życie człowieka.
Rodzimy się, uczymy różnych czynności, a także uczuć, poznajemy dużo ludzi, aż przychodzi taki moment, w którym spotykamy osobę, z którą chcemy spędzić resztę naszych dni. Zakładamy rodzinę, lata mijają, patrząc jak nasze dzieci dorastają przypominamy sobie nasze chwile dzieciństwa, kiedy wypijając Kubusia odzieraliśmy opakowanie , wiedząc, że pod spodem jest kolorowanka, z niecierpliwością czekając na ulubioną wieczorynkę.
   Ten czas mija szybciej, mimo tego, że byśmy chcieli by płynął wolniej.
Przychodzi już ten wiek, kiedy nasze ciało nie jest w stanie służyć nam tak, jak byśmy tego oczekiwali. Bóle w stawach, reumatyzm, częstsze podniesione ciśnienie, choroby serca, zawał, wylew, niebezpieczne choroby, które najczęściej prowadzą do zgonu.
  Każdy człowiek ma plany , które by chciał spełnić, marzenia w które wierzył, że mogą się stać realne.
Nie wiadomo kiedy życie nas zaskoczy. Nie chcę tu powiedzieć, że umierają ludzie starsi. Umierają też kilkuletnie dzieci chorujące na białaczkę.
  Nikt tego z ludzi nie chciał, nikt tego z ludzi nie planował, by takie młode osóbki, chorowały na taką poważną chorobę.
 Niektóre rodzą się bez kończyn, wadą wzroku, lecz wiecie co jest w tym piękne ?
Że mimo tego co je spotkało żyją pełnią życia, tak jak inni ludzie. Też chcą się uśmiechać, kochać, spełniać marzenia, choć niektórym z nich pozostało malutko czasu. Nie przejmują się tym, nie popadają w nałogi, po prostu stawiają temu swoje czoło, żyją tak jak by byli w pełni zdrowi, nie zamartwiając się tym, że jutro już może ich nie być.
  Człowiek nie zawsze potrafi docenić to co ma lub kogo ma... Kto jest przy nim.
 Dopiero po jego zejściu z tego świata zdaje sobie sprawę z tego jaki ten człowiek był dla niego ważny, przypominają się mu sytuacje w których były kłótnie i nie potrzebne słowa.
Niestety. Nie odwrócimy biegu wydarzeń choć byśmy tego bardzo chcieli.
Każdy człowiek chciałby cofnąć złe słowa które padł, które powiedział. Wspominając te dobre chwile, niestety ogarnia nas smutek myśląc o tym, że już nigdy nie usłyszymy jej głosu, nie spojrzymy w oczy mówiąc jaka jest dla nas ważna, więc co w tym świecie jest tak na prawdę dla większość ludzi ważne ?
    W dzisiejszym świecie górę przejmują pieniądze, rozrywka, zapewnić sobie dobry byt na starość.
Ludzie nie potrafią się przejmować losem innych. Trudno im szczerze współczuć. Większość ludzi za udzielenie pomocy też by chciała mieć z tego zyski. Ale jak ?
Np. : weźmy te różne pomoce jak pomoc z Polsatem. przekazując pieniążki dzieciom, o których jesteśmy MY przekonani, że cała suma trafia na pomoc tym dzieciaczkom, połowa pieniędzy idzie oczywiście do tych którzy tą fundację założyli nawet większość pieniędzy przekazanych przez innych ludzi.
  Jak dla mnie to nie jest sprawiedliwe.
  Niektórzy nie mają w ogóle w sobie poczucia winy, które powinni mieć. Ubolewanie nad tym by ten człowiek się zmienił, nic nie zdziała. Ubolewanie na pokaz świadczy tylko o tym, że człowiek wydający się osobą uczuciową, tak naprawdę jego serca jest lód.
  Ludzie najczęściej oszukują samych siebie będąc kimś kim naprawdę nie są, lecz nikt tego nie zmieni.
Na pewno większość ludzi zastanawia się nad tym dlaczego piszę o takich rzeczach , dlaczego główny temat to życie i ludzie.
Dzisiaj odbył się pogrzeb babci. patrząc na niektórych ludzi, na pierwszy rzut widać było rozpacz i smutek, lecz po dalszym przyglądaniu się osobom można było wywnioskować, że niektórzy przyszli tak jak by z przymusu, niektórzy przyszli gdyż nie wypadało nie być, ale za to w niektórych ludziach widać było prawdziwy smutek. Nie chodzi tu o rodzinę, a zupełnie obcych ludzi, którzy babci nie znali tak dobrze jak rodzina, córka, syn, wnuczęta... Czy płakałam ? Może głupie pytanie. Tak na początku łzy mi poleciały lecz kiedy stałam nad grobem kiedy ją chowali przestałam płakać, wykład, który przestawił brat był bardzo budujący. Najbardziej szkoda było mi Majeczki, która strasznie to przeżyła. Biedne dziecko nie mogło się wtedy pogodzić z tym, że babci już nie ma, lecz w pewnych momentach zaczęła powtarzać, że babcia po prostu śpi, co mnie samą uspokoiło.
   Takie małe dziecko uspokoiło osobę, która była starsza od niej, która już więcej rozumiała i przeżyła.
Do mnie jeszcze to nie dotarło, że babci już nie ma. Cały czas, żyję z myślą o tym, że ona znajduje się za granicą państwa, że zadzwoni po czasie, w wakacje pojedziemy razem do Rancza Mustafy. Znowu zobaczy swojego ukochanego wałacha Czada z którym przeżyła nie jeden teren. Ukochane dwa Fiordy będą mi ją przypominać do ostatnich dni mojego życia. Może to dziwne powiedziane, ale tak. Konie będą mi przypominać o niej, o jej uśmiechu gdy patrzyła z podziwem na te zwierzęta, gdy całowała Czada w pysk z wielką miłością, a także Perseusza, którego od niej dostałam.
  Teraz śpi, pochowana razem z dziadziusiem, po prostu śpią. Nie cierpią tylko czekają na dzień sądu...

 Jesteśmy tylko małymi istotami, które nie mają wpływu na to co może nas spotkać. Mówią , że mamy wpływ na przyszłość. Mamy ? Moim zdaniem czegoś takiego nie ma.
  Z dnia na dzień może nas nie być. Wypadek, nie planowana choroba może nas dopaść w każdej chwili, czego już nie da się zmienić, choć byśmy tego bardzo chcieli to nie odwróci się już nigdy.



niedziela, 12 stycznia 2014

12 Stycznia 2014 r. :(

11 Stycznia . Odchodzi dziadek.
12 Stycznia . Teraz babcia. ;(

  Od rana w nerwach. Przebudziłam się koło 8:30. Dzwonił telefon , lecz nikt z nas go nie odbierał.
Cała rodzina miała zejść do babci na śniadanie, które było ustalone na 9:00. Przed zejściem na dół słyszałam, że telefon powtórzył się jeszcze raz, ale nikt nie odbierał, gdyż mama znała babci Eli nr z Niemiec. Połączenie zostało zignorowane. Wszyscy razem zeszliśmy na dół na śniadanie.
Na 11:00 byłam umówiona na jazdy. Koło 10:30 wyjechałam z domu, by być na danym, umówionym miejscu z instruktorem.
Oczywiście okazało się , że praktycznie podstawowych rzeczy nie umiem. Hm. Nie wspominając o moim łuku, który był makabryczny. Po około 2 godzinach instruktor stwierdził, że jest bardzo zadowolony z mojej jazdy, gdyż mam dynamiczną i dostosowaną do ruchu drogowego, natomiast jeżeli chcę zdać testy niestety muszę jutro wziąć jeszcze jedną lekcję, a raczej jedną, dwugodzinną jazdę która zapewni mi większe szanse na zdanie egzaminu.
  Humor został ustabilizowany do póki nie wróciłam do domu...
 Pamiętam, że kiedy weszłam sytuacja była napięta. Tata siedział w kuchni razem z babcią. Usiadłam w przed pokoju, który był obok kuchni. Patrzyłam na tatę, który trzymał telefon przy uchu i stojącą nad nim babcię Halinę. Ta mina mi się nie podobała. - Rozumiem, czekam na Pani telefon - Po tych słowach tata poszedł na górę. Babcia spojrzała na mnie i powiedziała - Babcia Ela zasłabła, leży nieprzytomna - po tych słowach wydawało mi się, że to na razie nic poważnego, lecz się zmartwiłam, gdyż leżała nieprzytomna...
 Po pewnym czasie babcia poszła na górę z telefonem , który zadzwonił, ja natomiast miałam zamiar zrobić lekcje, więc poszłam po laptopa do pokoju. Gdy weszłam zobaczyłam smutną minę babci, tata mył się w łazience - babcia nie żyje.. -
            -  że co .. ?
            - babcia zmarła..
Po tych słowach nawet mną nie drgnęło. Weszłam do pokoju, wzięłam laptopa i zeszłam do salonu , po czym usiadłam na kanapie. Zrobiło mi się słabo, ręce zaczęły mi lekko drżeć po czym się rozpłakałam. Trwało to tylko chwilę, gdyż nie mogłam w to uwierzyć..
  Poszłam do dziadków, stanęłam  w progu kuchni - nie wierzę w to, że jej już nie ma.. - po moich wypowiedzianych słowach przytuliła mnie babcia.
  Z tego co się dowiedziałam, babcia leżała w łóżku nie przytomna.. Musiało się to stać wcześniej. Nie odbierała ani telefonu domowego ani komórki. Zaczęli ją reanimować od 12:00 do około 13:55 . Było pełno ludzi.
Niestety nie udało się odzyskać krążenia... ;(
Nadal w to nie wierzę. Nie wierzę w to co się stało. Ciągle mam myśl, że ona po protu jest. Rozumiesz to czytelniku ?
Nie dociera do mnie to , że mam tylko jednych dziadków, a od mamy strony dziadków już nie ma, że  nigdy nie usłyszę jej śmiechu przez telefon, że ona już nie zadzwoni do mnie z Niemiec, by porozmawiać o sprawach sercowych, przy tym zwierzając się sobie na wzajem i słuchając jej rad, że już nigdy mnie nie przytuli, nie powie - Moja kochana Marteczka, jesteś mądrą dziewczynką i zobaczysz kiedyś jeszcze wszystkim pokażesz na co Ciebie stać, bo ja w Ciebie wierzę... - już nigdy nie będzie się ze mną cieszyć moją pasją, którą są konie, nie będzie już wspólnych wygłupów, herbat w ogrodzie podczas lata,  Boże święty ! Po prostu nie daję rady... Nie dociera do mnie, że straciłam kochaną babcię.. Babcię, która gdy tylko usłyszała, że ze mną źle, gdy potrzebowałam pogadać dzwoniła za każdym razem.... Nastolatkę, przyjaciółkę i kochającą babcię w jednej osobie, którą była ona.. ;(
  Mam wrażenie, że po prostu ona jest nadal w Niemczech. Jest i czeka do sierpnia, aż przyjedzie do domu. Radosna z uśmiechem uściska mnie , Maję, Magdę i mamę.. Przyjedzie Filip i razem zrobimy ten zaplanowany obiad. ;(
Zawsze miała śmieszne i ciekawe pomysły. Była babcią 21 wieku. Na luzie babeczka, która miała swoje zdanie i tego się trzymała. Osoba , która nie bała się żyć marzeniami, chętna zawsze do pomocy.
  Jak na tą chwilę nie wyobrażam sobie, że jej nie ma ... Po prostu jeszcze to do mnie niestety nie dotarło.
 Rodzice chcą sprowadzić babci ciało do Polski. - Nie wyobrażam sobie tego, nie mogę uwierzyć , że moją mamę przywiozę w trumnie z Niemiec .. - pisząc te słowa robi mi się słabo, gdyż sama sobie tego nie wyobrażam, że właśnie ta BABCIA ELA , od której w prezencie dostałam pierwszego swojego konia nie żyje. Nie sądziłam, że doczekam tego strasznego dnia w którym straciłam obydwu dziadków ze strony mamy. Przecież ona była jeszcze taka młoda. Dlaczego to właśnie ją spotkało ?!
Ludzie nie powinni tak wcześnie umierać ! Żaden człowiek nie powinien doświadczyć śmierci... ;(
  Trzeba będzie się z tym pogodzić ale jeszcze nie teraz... Nie wiadomo kiedy pogrzeb, ale trzeba będzie się nastawić do tego mocno psychicznie... :( yhh...